Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Opowieści Zdzisława Abramowicza: Diabelski czyn i  armatnia kula

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Pierwsze zabudowania Mojesza stoją tuż za południową granicą Lwówka Śląskiego - więc tym samym północny skraj owej sadyby dotyka urokliwych form skalnych, zwanych Szwajcarią Lwówecką. Niegdyś rozróżniano górną i dolną część wsi. Pomiędzy jej obejściami przepływa potok Srebrna, zasilający swoimi wodami rzekę Bóbr.
 Opowieści Zdzisława Abramowicza: Diabelski  czyn  i  armatnia  kula

 Opowieści Zdzisława Abramowicza: Diabelski  czyn  i  armatnia  kula
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć. Opowieści Zdzisława Abramowicza: Diabelski  czyn  i  armatnia  kula
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć. Opowieści Zdzisława Abramowicza: Diabelski  czyn  i  armatnia  kula
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Mojesz ma słowiański rodowód, co zresztą w swoich opracowaniach podkreślali także niektórzy niemieccy badacze dziejów tej ziemi. Prapoczątki osady miały związek z poszukiwaniem i wydobywaniem tu złota. Z roku 1217 pochodzą zapiski, dotyczące obowiązków uiszczania należnych opłat podatkowych, wynikających z pozyskiwania kruszcu. Nałożył je wspomnianym pergaminem Henryk I Brodaty.

Dolny Mojesz - za sprawą tegoż księcia - stał się przed wiekami własnością Lwówka Śląskiego. Stosowne czynsze mieszkańcy osady wpłacali miejskiemu proboszczowi, a z czasem opłaty trafiały do lwóweckiej komendy Zakonu Maltańskiego.

Górny Mojesz należał do miejscowej szlachty. Stosunki własnościowe całej wsi były dość skomplikowane, bowiem fragmenty obydwu jej części zostały też dobrami opactwa Cystersów z Lubiąża. Klasztor zawarł z Bolkiem I Surowym układ, na podstawie którego mnisi w 1344 roku - za blisko dwieście grzywien srebra - nabyli prawa sądownicze. Obowiązywały one w ich włościach.

Od czternastego stulecia – a prawdopodobnie nawet już wcześniej – Mojeszem Górnym władały lubomierskie Benedyktynki. Po roku 1918 wieś nosiła nazwę Mois bei Löwenberg.

Gdy Mojesz wszedł w granice Polski, mające obowiązywać po drugiej wojnie światowej - najpierw używano nazwy Ujazdowo, by w roku 1947 zmienić ją na Mojesz.

W lesie, rosnącym pomiędzy Mojeszem a Płóczkami Górnymi, wybudowano niegdyś samotną, otoczoną zwartym borem karczmę. Widniejąca tuż za jej płotem dorodna knieja stanowiła miejsce bytowania stad zwierzyny płowej, swoje nory miały tu także borsuki, a wśród zarośli przemykały dziki i lisy.

Włodarze obejścia w przemyślny sposób doprowadzili do szynku wodę z pobliskiego strumienia – spiętrzając przy tym nurt utworzyli opodal zagrody niewielką sadzawkę.

Stałą klientelę karczmy stanowili głównie mieszkańcy pobliskich wsi – tudzież wędrowcy, zafascynowani urokiem przyrody, docierający do leśnego przybytku przez cały rok. Nie odstraszały ich nawet zimowe zaspy i mrozy.

Zdarzyło się też, że gospodarz zajazdu uratował kiedyś koziołka, poranionego przez kilka wałęsających się, zdziczałych psów. Zagryzły one matkę malucha, ale na widok nadbiegającego człowieka groźnie warcząc powoli wycofały się na bezpieczną odległość.

Odwaga karczmarza mogła stanowić dla niego samego zagrożenie, trudno bowiem było przewidzieć reakcję wygłodniałych bestii na interwencję dwunogiego intruza. Tym razem to jednak psy zrejterowały !

Koziołek doszedł do zdrowia po dłuższej rekonwalescencji. Na szczęście nie zatracił swojego naturalnego instynktu i któregoś dnia, korzystając z otwartej furty w płocie, zniknął.

Co ciekawe - karczma nazywała się Teufelei – co można przetłumaczyć jako diabelska sprawka - lub szatański czyn. Na ile w istocie bies miał udział w jej powstaniu – na to pytanie odpowiedzi mogą udzielić tylko bajkopisarze.

Owa diabelska karczma - to obecnie tylko smętna, zagubiona w lesie kupka gruzów, jakiś symbol na starej mapie - i dawna fotografia.

Opodal knajpy nad leśnym strumieniem rósł tak zwany napoleoński świerk. Drzewo i potok także utrwalono na zdjęciach. Co do śladów kampanii francuskiego cesarza - to jest ich w tej okolicy znacznie więcej.

Jej kolejne odsłony przynosiły tragiczne następstwa dla miejscowej ludności nie tylko przez zbrojne starcia – ale także kwaterunki oddziałów wojskowych, i to obydwu walczących stron. Stanowiły one bowiem zawsze wielkie obciążenie dla mieszkańców zajmowanych wsi i miast.

Gdy w trzeciej dekadzie czerwca 1813 roku dowódca XI Korpusu, marszałek McDonald urządził swoją kwaterę na zamku w Skale, jego podwładni rozbili trzy wielkie biwaki pomiędzy Mojżeszem i Pławną. Przy jednym z obozów francuskich ustawiono tablicę z napisem „Bóg rządzi w niebie, a Napoleon na ziemi”.

17 sierpnia 1813 roku doszło do walk XI Korpusu pod Dębowym Gajem, Mojeszem i Pławną. Kozacy atakujący Francuzów zostali odparci. 19 sierpnia kontynuowano bój o Dębowy Gaj. Wystrzelono wtedy armatnią kulę, która trafiła wiekową gospodę aż w Mojeszu. Mur wytrzymał uderzenie, więc właściciel zajazdu wbitą kulę pozostawił – a karczma nosiła odtąd nazwę „Pocisk”. 5 września w pobliskich miejscowościach wybuchło dziesięć wielkich pożarów – spłonęły wtedy także liczne obejścia Mojesza…

I nie było to dziełem szatana – tylko ponoć rozumnych ludzi, pchanych do wojen diabelską pychą i szatańską żądzą władzy…


Zdzisław Abramowicz



Dzisiaj
Czwartek 28 marca 2024
Imieniny
Anieli, Kasrota, Soni

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl


otokamiennagora.pl © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl